poniedziałek, 5 sierpnia 2013

ciotka zuzanna usiadła na głuchym śledziu

Muszę ogłosić pierwszy większy sukces. Mojego bloga czytają nawet w czułym barbarzyńcy, serdecznie pozdrawiam, mam nadzieję tylko, że to nie borsuk jest moim fanem. Rozpoczynając pracę nad tym projektem liczyłem tylko na jednego stałego fana

GÓWNOOOOOOOOOO

ale okazało się, że wszyscy go czytają, więc gorąco wszystkich pozdrawiam.




Zastanawiam się teraz nad karierą profesjonalnej blogerki i reklamowaniem zupek w proszku.

Czuję się dzisiaj jakby mój zakład był domem mym, gdyż wyjechałem na weekend do Artura eee Rojka z pracy i wróciłem od niego prosto do pracy, jebałem starym kapciem i żulem, dlatego dziś szału nie będzie, może oprócz jednej śmiesznej rzeczy, której tym razem ja byłem autorem.

Po prawie 9h ciężkiej pracy zostałem sam z panem Stasiem i on jak zwykle (kochany) do mnie zagadał:
- Marcin, widziałeś może taki film: "Bunt Stadionów"?
- Jaki film? "Bunt wstawionych"? Nie widziałem.
Po czym prychnąłem takim idiotycznym śmiechem, ze świńskim wciąganiem powietrza. Spojrzał na mnie jakby nie wierzył, że mogłem zrobić coś tak głupiego.

(takie tam, w pracy po OFFie)

Idę spać.



JEST BRĄZOWEEEE!!!!


PS 1. podczas pewnej rozmowy z Barbarą przy obiedzie usłyszeliśmy od niej, że ona uwielbia Niemców, oni się tak pięknie i kulturalnie umieją bawić, to taki czysty i piękny naród, wielokrotnie tam była (już wiem dlaczego na początku mówili mi, że ona by własną matkę sprzedała bez mrugnięcia okiem i w sumie sam zmieniam zdanie o niej, jednak bardziej przypomina niemiecki czołg niż violettę villas)


(Tygrys, skala 1:4)

Po czym Pan Stanisław się spytał (boże, oni jej naprawdę nienawidzą):
- I gdzie pani była, w Sachsenhausen?
Wiem, że nawet nie wiecie co to było, ciule, więc odsyłam do google.

PS 2. Szef-zjeb dzisiaj mi pogratulował dostania się na studia i powiedział, że jestem takim optymistą. WUT? Zacząłem podejrzewać, że oni tak naprawdę się nie nienawidzą, tylko dybają w ten sposób na odbyty młodych chłopców. Sprzedadzą mnie w Egipcie za 100 wielbłądów, albo jeszcze taniej, jeden wielbłąd to 1000 dolarów, już sprawdziłem ile jestem wart.

PS 3. Przypomniała mi się sytuacja z panem Stasiem, jak pewnego pięknego dnia kucharki strasznie plotkowały i krzyczały do siebie coś tam, a że faceci są w mniejszości to wynalazł swój sposób na wprowadzenie świętego spokoju. Wziął żywe mięso, tłuczek i powiedział z komicznym uśmiechem: 
- Teraz włączam zagłuszanie!
I potem nastąpiło srogie napierdalanie.

PS 4. Zapomniałem o lasce, proszę, oto laska na dziś:













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz