wtorek, 30 lipca 2013

jestem w chłodni

Zwykle wstawałem pełen życia i chęci do pracy (nawet na kacu), ale, jak u każdego człowieka pracy, w końcu dopadła mnie depresja i ciche myśli samobójcze. Może to przez te upały. To w każdym razie i tak nie zmienia faktu, że jest zajebiście:

"Za halo to w mordę walą!"

Także moja depresja na pewno jest krótkotrwałą i wynika przede wszystkim ze zbyt dużej koncentracji alkoholu w moim organizmie.


Generalnie mam dużo nowinek, więc będę je dawkował, pierwsza z nich, w sumie najśmieszniejsza jest taka, że najbardziej się zakumplowałem z babą ze zmywaka, która cały czas rzuca kurwami, jakby nie było, to trochę w moim stylu, niestety obraziła się na mnie ostatnio po tym jak się okazało, że zarabiam więcej od niej (TYLE WYGRAĆ - PIERWSZE EFEKTY MOJEJ PSYCHOLOGICZNEJ STRATEGII PRACY). A'propos niej to jeszcze jest bardzo fajny cytat na dziś, ponieważ znalazła sobie nową pracę, w której będzie próbować niedługo i pytam się jej co tam będzie robić, a ona na to:

"nie wiem, ale nie powiem"

Seems legit. W ogóle też okazało się, że wszyscy NIENAWIDZĄ BARBARY, szczerze powiedziawszy mam wrażenie, po miesiącu pracy, że ona jednak jest jakaś niepełnosprawna umysłowo, cały czas chodzi z tym swoim villasowskim uśmieszkiem i coś gada do siebie oraz jak już bierze jedzenie to zawsze przy stole komunikuje wszystkim, jakby to kogoś obchodziło: "ZIMNE". Raz się nawet na mnie obraziła, bo nie chciałem jej dać noża, którym właśnie kroiłem ziemniaczki, a miałem go pierwszy! Obraziła się na tyle, że pierdolnęła swoim nożem o blat. Jestem jednak daleki od stwierdzenia moich towarzyszy pracy, jakoby: "taka to mogła własną matkę sprzedać bez zawahania".

Innym newsem jest wiadomość od babci, kiedy na kacu opiekowałem się piersiami (niestety kurzymi), zapytałem się jakie są relacje między dwoma szefami, ona się zatrzymała, spojrzała na mnie pełnym zdziwienia, koncentracji i powiedziała:



"Słoneczko, oni się NIENAWIDZĄ"

Czyli generalnie już w 100% wiem co i jak, teraz czas walczyć o podwyżkę, mam już pewien plan, opowiem o nim jak wypali. W ogóle, co dotyczy szefów, to ostatnio dostaliśmy srogi opierdol, ponieważ w jakimś daniu był włos i teraz wszyscy musimy na kuchni chodzić w kretyńskich czapkach, wyglądamy mniej więcej jak niedorozwinięte pały. A i oto co wyskoczyło, jak wpisałem "niedorozwinięta pała" w google grafika, i to w sumie by się zgadzało:


Żeby tego było mało to ostatnio też znalazł się w jedzeniu kawałek metalowej nitki ze zmywaka, mucha, sznurek od makaronu, ale nie kazali z tej okazji zakładać czapek zmywakowi, musze i makaronowi, w sumie to by było idiotyczne, ale wpisywało by się w logikę szefa-zjeba. Bo mamy dwóch szefów, jeden to szef-ok, drugi to szef-zjeb, chociaż jak się ostatnio dowiedziałem od laski, której nienawidzę (tej, która ma 21 lat i zostałem zaproponowany na chłopaka), że szef-ok jest FAŁSZYWY. Wyobrażacie to sobie? "On jest spoko, ale uważaj na niego, bo on jest FAŁSZYWY". Boże, naprawdę ta laska jest tak tępa, ale nie dziwię się, że przeżywa różne rzeczy i pieprzy kacapały, gdyż także zarabia mniej ode mnie. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA 


(takie tam, w pracy)

W gruncie rzeczy jeszcze jest jedna podejrzana sprawa dotycząca szefa-ok, mianowicie często puszcza mi oczko...W ogóle jest jakiś dziwny, widzę jak obczaja od góry do dołu klientki, patrzy się jak na pieczeń, kurwa mać, a mi puszcza oczko, nie wiem czy to coś znaczy...(?) W sumie nie zauważyłem, żeby komu innemu puszczał, więc trochę się boję, ale ma złoty zegarek rolexa oraz jest dobrze zbudowanym panem w średnim wieku, może warto? Przynajmniej by mnie było stać na wakacje w Egipcie.

Dzisiaj w sumie był szalony dzień, puszczaliśmy z telefonów stare hity z naszej młodości, Kasię Sobczyk, Mietka Fogga i Kaliber 44 (to jest klasyka polskiej muzyki!! - powiedziałszef kuchni), przybiłem mu piątkę. Oprócz muzyki z komórek była także prezentacja 4 płyt DVD z pornosami, które nie wiem co robiły na kuchni, ale było zabawnie:

"Dorota by go całego schowała!"
(cytat dotyczy członka pana w pozycji stylu hiszpańskiego, a Dorota jest jak 3 golniki (nie mylić z golonką))

Duża część mojego dnia dotyczy jak zwykle Pana Stanisława, który jest chyba najporządniejszym i najmilszym człowiekiem jakiego poznałem, prosty robotnik, prosty człowiek, a tyle można się dowiedzieć, pracował w Kameralnej, w Victorii i, jak się okazało, ma francuskie obywatelstwo i prowadził knajpę w Paryżu w latach 90. W sumie to on nawet wygląda jak Charles de Gaulle:




Dał mi dzisiaj telefon do ręki i kazał poprosić Magdę do telefonu, ja: WTF? Ale zrobiłem to i okazało się, że to takie zabawowe nagranie, jak dresiarz się pyta: "TO TY ZBOKU?" i potem opieprza tego, kto prosi Magdę, taka wkręta, rozumiemy, tak? To w formie takiej rozmowy, że nagrana odpowiedź jest i przerwa, żeby ten wkręcany człowiek mógł coś powiedzieć. No, i po 10 sekundach skapnąłem się, że coś jest nie tak, ale najśmieszniejsze w tej historii jest to, że zapytałem się, czy w ogóle ktoś się na to może dłużej nabrać niż 10 sekund, po czym pan S. się zaśmiał i powiedział, że pani ze zmywaka się strasznie wykłócała z tym nagraniem (BOŻE, BOŻE, BOŻE, NAPRAWDĘ). Ale to było w sumie strasznie śmieszne na pewno, chciałbym to zobaczyć: "jaki zboku, kurwa, daj mi Magdę, kurwa, bo tu pan Staś prosi!!! KURWAA!!"

Lubię też swój zakład, bo w nim się zawsze znajdzie jakiś alkohol, a to imieniny, a to 3-lecie firmy, a to golonko w piwie. Na szczęście to ja przygotowuję rzeczy do wydania i to ja zalewam takie golonko piwem :) 

Na koniec tego zajebistego wpisu wrzucę Slayera, żeby nie było, że słucham tylko elektro, bo Slayer lepszy na imprezy niż Gil-Scott Heron





2 komentarze:

  1. zesrałem się ze śmiechu.

    pozdrawiam, pyra justyna (pamiętasz jak pisaliśmy książkę pod pseudonimem, hahaha?)

    OdpowiedzUsuń
  2. wzrok pełen zdziwienia i koncentracji najlepszy. pozdrawiam ponownie.

    OdpowiedzUsuń