sobota, 7 września 2013

chciałabym te kopytki

Witam,

Zacznę od tego, że jednak nie skończyłem w ostatnim poście swojej mowy nienawiści, przypomniałem sobie, że jeszcze jest jedna zjebuska, o której muszę napisać. Na imię ma Kasia. Kasia pracuje sobie na stanowisku obok mnie i robi sobie sałatki, surówki i inne pedalskie gówna, którymi mogą się zajmować tylko kobiety. Kasia "Malwinka będzie miała rodzeństwo!!!!" jest w ciąży: "Malwinka będzie miała rodzeństwo!!!!", wpadła z drugim dzieckiem i musiała się pochwalić wszystkim. Ta akurat jest równie głupia jak Aga, ale przynajmniej ma męża i nie lata nieszczęśliwa po całej kuchni, więc nie mam problemu z jej dzieckiem, chociaż przyznam się szczerze, że absolutnie mnie obrzydza widok jej powiększającego się brzucha. Kobieta w ciąży kojarzy mi się z małpą, w sensie pierwotne instynkty, chronić, dbać, pielęgnować, urodzić, chronić, wycierać gluty. To jest odrażające właściwie, ale nie przeczę, że to pierwotny, naturalny cel życia każdej kobiety (dlatego kobiety nie nadają się praktycznie do niczego). No dobrze, to nieistotne, wracam do Kasi. Kasia jest strasznie tępą dzidą, ponieważ nie ma pojęcia co to żart, a każdy wie, że:

- Dobry żart aresztu wart.

U niej to wygląda tak, że jak ktoś się z niej trochę naśmiewa to zaczyna krzyczeć, że "Co Ty sobie myślisz, nie jestem konfidentem, Ty nie rozumiesz, jesteś głupi, nie możesz tak mówić, bo sam się opierdalasz!!!" Naprawdę, ta kobieta ma zero poczucia humoru, w dodatku jest 83' a wygląda jakby miała ze 40 lat, dodatkowo ubiera się w panterkowe leginnsy oraz bluzy z futerkiem, przecież to bez sensu, musiałaby sobie worek na twarz założyć, żeby coś zmienić, i wyjąć kija z dupy. Ostatnio mopowała sobie podłogę wokół naszych stanowisk, a ja stałem z kubeczkiem i się przyglądałem, bo cóż mi pozostało? I nagle słyszę tępy śmieszek oraz:

- Pamiętaj, Marcin, tak jak ze wszystkim, systematyczność jest najważniejsza.

Panie Boże, proszę Cię, żebym nigdy nie musiał pogodzić się ze swoim marnym losem do tego stopnia, że będę cenić regularne mopowanie podłóg i temu podobne rzeczy. Kasia też potrafi otwarcie i szczerze udowodnić, że jest debilem, proszę bardzo oto przykład. Znowu przyjechali do nas, żeby przepchać trochę dziur, tym razem nie Barbarze, ale Adze, przepychają, przepychają, po czym słychać takie:

-Dawaj, na dwa baty jedziemy! (w sensie, że panowie włożą do dziury przypchaczkę i szlaufa)


w gruncie rzeczy
 co za debil wymyślił takiego hydraulika z polski

To były dwa stare, obleśne dziady i jedyny element, w którym przypominają kanon hydraulicznego piękna to niebieski kombinezon. No i po tym tekście zacząłem się w sumie śmiać, bo to chyba jedyne dwa baty o jakich Ci panowie mogą pomarzyć, przecież to jest zabawne. Powiedzieli to głośno na całą kuchnię i akurat szedłem w stronę swojego stanowiska i tam, na wprost mnie znajdowała się Kasia, która powiedziała:

-Patrz, nawet Marcin się śmieje z tego, że płaczę (bo kroiła pora)

Z KROJENIA, DEBILKO, NAPRAWDĘ??? W ogóle to w związku z tą ciążą ostatnio była dyskusja jak nadać na imię temu biedakowi, który się pojawi w tej przyjebanej rodzinie.

- Marika? Marika mi się bardzo podoba, też Kamil, czy Sebastian, to są ładne imiona, a może Brajan? A może Ariel??


CO KURWA?!


Po czym Adam (o którym chyba jeszcze w ogóle nie pisałem, a to taki naprawdę w porządku gość, którego nikt tam nie lubi oprócz mnie i miałem być na jego miejsce, ale w końcu pracowaliśmy we dwójkę) rozpoczął wspaniałą szybką dyskusję podsumowującą:

A: Omo, może Omo?
Ja: W sumie Persil też ładnie
Kasia: Ale Ariel mi się naprawdę podoba
A: A ja znam takie jedno ładne imię dla dziecka, nowoczesne, Tradycja

Przypomniała mi się też jedna sytuacja z Agnieszką, mianowicie prawie ujebałem sobie palec nożem, w sumie dosyć poważnie, krew już zaczęła lecieć, ja syknąłem, ona stała koło mnie i już po fakcie do mnie: "Uważaj!". Czujecie to? "Uważaj, już sobie prawie ujebałeś palec, ale nadal UWAŻAJ!" Ostatnio też wychodzę z blachą na wydawkę i ruchomymi drzwiami przyjebałem Monice (tej od której wzroku mi się ręce pocą, cały w sumie się pocę) i ona do mnie:

- Chciałeś mocniej...drzwiami?!
- Nieee...Nie tym razem !

Dopiero po minucie sobie uświadomiłem jakie to było chamskie, hahaha, ale co ja poradzę, taka moja natura, zresztą, dobrze tak kurwie. W ogóle zauważyłem, że Monia ma ślunski akcent, czemu ja tego nie zauważyłem przez 2 i pół miesiąca?? JAAA!!!! Jak wiadomo też w korpo często przychodzą zagraniczni pracownicy coś zjeść i pracować też czasem pracują. Wiec przychodzą sobie pojeść i ostatnio był indyk, Monia się mnie zapytała szybko jak jest indyk, a ja: TUR KEJ

-What is that?
-TUR KEJ
-...? Oh, TERKI, that's a rare dish!

Moja równolatka i kandydatka na żonę też jest śmieszna strasznie, od razu bedzie to odpowiedź na postawione 3 posty temu pytanie, czy Justyna (21 l.) jest pojebaną zjebuską:

-Poproszę BOLONEZA 

To trochę rażące, bo powinna powiedzieć przynajmniej BOLONJEZA...


SPAGETI POLONJEZE


Więc, Lusia, wysyłam Ci lekcję italskiej wymowy, pozdrawiam:


i teraz wszyscy powtarzamy: BOLONJEZEEE

i jeszcze Justynkowa rozmowa rozmowa z klientem:

Przepraszam, co to za kotlet?
- Mielony, taki...nasz

Ja wiem, ze chodziło o firmowy kotlet, ale ona to powiedziała w taki sposób jakby ten kotlet był członkiem Naszej [;))));***] rodziny.


takie tam, przy wigilijnym stole, 
z naszym kotletem :))))


Jak wiadomo wczoraj skończyłem pracę i naszła mnie taka nowa refleksja, podsumowująca, że pieniądze należą mi się już choćby za to, że istnieję, a co dopiero mówić o tym, że przez 2,5 miesiąca musiałem znosić tych debili. Odkryłem też, że prawdziwi ludzie pracy to naprawdę przyjemni współpracownicy, Staś, Mira, Basia, Ela, pokurwić lubią i rozśmieszyć potrafią, a te nowbogackie dorobkiewicze, co myślą, że w gastronomii im wszystko wolno i będą bogaci nie wiadomo jak (i kiedy w sumie też...lol) psują atmosferę zakładu pracy, nie czują idei, co oni sobie kurwa myślą?


daj kamienia !!

KAWAŁ SZEFA KUCHNI NA ROZLUŹNIENIE:

Dwie półki w piekarni, na jednej kajzerka, na drugiej pączek, kajzerka się trochę podkochuje w pączusiu i do niego tak pociesznie:
- Pączusiu, wymyśliłam dla Ciebie wierszyk!
- A jaki?
- Pączek, pączek, nie masz rączek!
- Kajzerko, ja też wymyśliłem dla Ciebie wierszyk
- Jaki??
- Kajzerka, kajzerka, ty stara kurwo

i dupeczka czas najwyższy, tym razem wow




Zajmę się chyba też Barbarą, bo dawno jej nie było na stronach mych. Czy nienawidzimy jej bo jest ruda? Pewnie tak, chociaż ja osobiście dopiero ostatnio zauważyłem, że jest ruda, ale podobno nienawiść do rudych nie wynika z ich koloru włosów, a zachowania, któe jest przez ów kolor włosów motywowane, tak. Chyba już mówiłem, że Barbara jak je to non stop coś gada, że źle, ze niedobre, ostatnio sam byłem tego świadkiem jej monologu przy stole, przy którym siedziałem, w ogóle się nie krępowała, wypluła jedzenie na talerz (może o to chodziło z tymi płodami, że tylko płody lubi wpierdalać i nie zwraca ich, niestety, nie pieczemy pieczeni z płoda w naszym lokalu). Ma też taką manierę, ze przynosi sobie całe dwa talerze jedzenia, a tam nasrane wszystkiego po trochu, drugi talerz to tak zwany, legendarny już, KOPIEC SURÓWEK. Żeby tego było mało sytuacja zazwyczaj wygląda tak:

- Mmmm, jakie to twarde, gorzkie, tego się nie da jeść, ojezu, jakie niedobre...Mira, bierzemy golonkę na pół?

W ogóle Barbara jest taką jakąś dziwną osobą, ona albo jest chora psychicznie, albo coś ma z głową, lubi niemców: "ACH, JAK ONI SIĘ KULTURALNIE UMIĄ BAWIĆ". Dodatkowo potrafi być bardzo wredna i niemiła, na mnie się obraziła dlatego, że nie odniosłem jej szufelki, którą pożyczyłem dla Kasi, bo ta akurat nie mogła po nią iść: "MNIE NIE INTERESUJE KTO JĄ POŻYCZAŁ, TYLKO KTO PO NIĄ PRZYSZEDŁ, NIE ODNIOSŁEŚ JEJ", po czym jeb jeb jeb talerzem o blat. Wybuchowy temperament, gdyby była młodsza to może może...Było z naszymi zakładowymi relacjami zakład-Barbara tak źle, że szef kuchni poleciał na skargę do szefa-zjeba a ja słyszałem jak z dużego zmywaka Basia krzyczy:

- Tutaj pojeby rządzą !! Tutaj wszyscy rządzą, każdy pracuje, a wszyscy rządzą!!!

Ona jest trochę jak fuhrer, jak podniesie głos i zacznie dyskutować to there is no dick in the village, nie ma mocnych. Z drugiej strony jest głupia, myśli, że mielony to ryba, nie wie jak wygląda sałata lodowa i chodzi i coś pierdoli non stop. Rozmowa ze Stasiem:

S: Widziałem wczoraj, jakiegoś łebka prowadziła do radiowozu, rzucał się i coś krzyczał
B: Ale dlaczego go prowadzili?
S: A skąd ja mam to wiedzieć?
B: No chyba widział pan jak go prowadzili?
S: Zadaje mi pani pytania jak moja żona, prowadzili go to prowadzili, skąd ja mam to wiedzieć, czemu?

Z całego serca lubię pana Stacha i żałuję tylko, że nie powiedział: PROWADZILI GO TO PROWADZILI, NA CHUJ DRĄŻYĆ TEMAT.

Dalej jak był szczyt zimnej wojny z Basią to szef kuchni tak się o niej wypowiadał:

- Nikt jej nie lubi, ona jest jak w horrorach, te dzieci z niepełnosprawnych związków, pokurcze z odchyłem (przy czym bardzo plastycznie pokazywał co to znaczy 'pokurcze z odchyłem', chodził wykrzywiony, machał rękami i onomatopeizował: "E EEEE eeee, AAAAAaaaa") Karmione ludzkim mięsem, i nawet nie wiadomo do końca co to za płeć tego pokurcza (eeeEEE, AAAaaaaUUU)

I KOLEJNY DOWCIP NA ROZWOLNIENIE:

Amerykańscy naukowcy po wieloletnich badaniach odkryli, że wąż, który kusił Ewę, był jednym końcem przytwierdzony do Adama.


marihuanene trochę


Już kończąc tego posta powiem jeszcze, że mam nadzieję, że gazeta wyborcza zainteresuje się moim blogiem i wyda go w formie książkowej. W końcu ona wydaje takie pojebane rzeczy swoim sumptem. Np wydrukowali bloga jakiegoś gościa, który dowiedział się, że został ojcem i opisywał te fantastyczne przeżycia na swoim blogu. Mam nadzieję, że jakiś debil napisze tu do mnie i zaproponuje przedrukowanie tej genialnej literatury i sprzedawanie jej, w końcu co jest gorszego w blogu o pierwszej pracy od bloga o pierwszym dziecku? GÓWNOOOOOOOO

Dziękuję, do widzenia, 
WÓDY









1 komentarz:

  1. nie napisałeś jak adam obiera ziemniaki. jestem zawiedziona, czytelnikom należy się ta historia :(

    OdpowiedzUsuń